To, że mogę tak pracować, to wcale nie jest nagroda od losu. To mój wybór. To droga, jaką sobie obrałam dawno temu. Swoją pracę miałam zaplanowaną na długo przed czasem, kiedy mogłam o sobie powiedzieć: dorosła. To nie jest ani przypadek, ani sukces, ani nagroda, ani dar. To realizacja przeznaczenia, która momentami kosztowała za dużo.
WŁOCHY
O wyprawie do Włoch marzyłam od lat. Nigdy się nie składało. Właściwie nie zliczało. Stan konta, trudny przeciwnik. Ale jak już się zdarzyło, że się uzbierało, to moi drodzy! Niepohamowana radość, nieokiełznana ja i szczenięce chichotanie. Upragnione, moje, cudowne, wyczekiwane! I po szaleństwie… Dzień pierwszy: kontakt nożny bliskiego stopnia z jeżowcem. Paskudne zdarzenie. O jego konsekwencjach pisać nie będę. Oszczędzę sobie bólu. Zamiast pięknych wspomnień z Castiglioncello i Toskanii pamiętam… ból. Przeszywający i nie do stłumienia ból. Nogi na szczęście nie straciłam, choć skończyło się zabiegiem chirurgicznym, a do pełnej sprawności w chodzeniu wróciłam po czterech miesiącach. Nic to. Przeżyłam i marzyłam o tym, by pojechać tam jeszcze raz. Tym razem wyposażona w pancerne buty do wody! Oby tylko tam wrócić.
FLORENCJA. PROJEKT „W KADRZE”
– Aj! Dlaczego tak mnie boli palec?
Może dlatego, że mija ósma godzina mojej pracy przy komputerze? Właśnie zdałam sobie z tego sprawę. Czas ucieka zbyt szybko. I pomyśleć, że kiedyś modliłam się, by moje życie nabrało tempa. Uważajcie, o co się modlicie. To się dzieje 🙂
Wróciłam do Włoch szybciej niż się spodziewałam. Na bardzo krótko, ale prosto do Florencji. Już nie miałam żadnych dolegliwości, a ów wyjazd był służbową delegacją w ramach projektu „W kadrze”. Iza Koprowiak <3 , Tomek Włodarczyk oraz Piotr Kucza, znany w świecie jako Fotopyk, pracowali przed Euro 2016 nad albumem, w którym obok ekskluzywnych zdjęć, miały się znaleźć niecodzienne wywiady z podstawowymi piłkarzami kadry Nawałki. A do tego wszystkiego, robiliśmy wiedo. Taki pakiet premium 🙂
KUBA BŁASZCZYKOWSKI
A we Florencji grał wtedy Kuba Błaszczykowski. Umówiliśmy się z nim na Placu Michała Anioła. Ogromna przestrzeń ponad miastem z nieprzeciętnym widokiem. Praca pracą, ale czas na zdjęcia się znalazł. Zwłaszcza, że troszkę na naszego rozmówcę czekaliśmy. Kręciłam to i owo, ale i kręciłam się gdzie tylko można było, żeby złapać trochę toskańskiego słońca na dłużej. No. I mam je do dzisiaj!
Każde ze zdjęć zrobione jest z tego samego miejsca, czyli wspomnianego wcześniej placu Michała Anioła. Pory? Jeden dzień, od południa do późnego wieczora. Zeszło się trochę, co? I to też jest niesamowity urok Włoch. Od przejrzystego, błękitnego nieba, po palący ogień. Uwielbiam. Zobaczycie zresztą, że bardzo dużo zdjęć robię własnie chmurom, niebu, wysokościom. Ale! Wracając do placu. Ma on ogromną zaletę. Zdjęcia z jednego miejsca, a wygląda jakby człowiek pół miasta zjeździł.
Jak wrażenia?
2 Comments
Udostępnie na Facebook’u
Takie posty to ja rozumiem 😉