Głupotą jest bać się tego, czego nie można uniknąć.
Strach
Strach. Towarzyszy człowiekowi od zawsze i na zawsze. Tak myślę. Kiedyś baliśmy się ciemności, dziada, strachów w polu, chłopa co nas przyjdzie
i zabierze. Potem baliśmy się wywiadówki, wyznać prawdy, konsekwencji czynów. Potem znów matury, egzaminu na prawo jazdy, dorosłości
i samodzielności, na którą w sumie czekaliśmy. A teraz boimy się wieprzowiny, drobiu, glutenu, być normalnym, przyznawać do wiary, rozmawiać o problemach, być smutnym, być szczęśliwym… Trochę się pozmieniało.
Lubiłam się bać
Zastanawialiście się kiedyś na tym, jakim właściwie uczuciem jest strach? Co się w Was dzieje kiedy czegoś się boicie? Czy emocja z pozoru negatywna może dać coś pozytywnego? Jakieś 16 lat temu lubiłam się bać. Lubiłam stan jaki powodował we mnie strach. To cisnące za serce napięcie, a jednocześnie nieograniczona i niepojęta mobilizacja. Gotowość. Wyostrzenie każdego z możliwych zmysłów. Ciarki na plecach i krok w tę ciemność, mimo że z każdym kolejnym serce bije coraz mocniej. Nienormalne. Ale tak żyłam. Oglądałam każdy możliwy horror zawsze wtedy kiedy zostawałam sama w domu. Zawsze koło północy, wiedząc, że wioska już śpi. A potem te oczy wlepione w okno, uszy nastawione na każdy dźwięk. Gęsia skórka, kołdra i ta niepewność. Wtedy nawet konwencjonalne szczekanie miejscowych psów wydaje się czymś nienaturalnym. Wychodzisz sprawdzać przed dom, co się dzieje. Po co? Niech mi to ktoś wytłumaczy. Tyle razy się śmiałam z takich fragmentów w filmach: „głupi! Po co wychyla łba!”, a sama robiłam identycznie. Dzisiaj już się tak nie pobudzam. Bo to chyba nawet dobre określenie. Strach pobudzał mnie do działania.
Niepokój w spokoju
Dzisiaj już nie funduję sobie takich filmowych maratonów. Może dlatego, że nie ma dobrych horrorów. Może dlatego, że już mi się to znudziło, a może dlatego, że za bardzo bym się bała. Czasem się czegoś obawiam i nie mówię tu o życiu, przyszłości. Skupiam się tylko na tym, co kultura w nas poniekąd wykształciła, czyli strachu rodzącym się w ciemności, samotności, zaułkach, pustych ulicach, ciemnym lesie, na cmentarzu. Cmentarz ma to do siebie, że nocą przeraża. Cóż za paradoks. Najbardziej spokoje ze wszystkich miejsc przeraża nas może i najbardziej. Opuszczone budynki, place budowy, fabryki, niezamieszkałe domy, upadłe inwestycje… Ileż tego. Niepokojąco fascynujące. Tak jak cmentarzysko samochodów niedaleko Nadarzyna.
W lesie. Dziesiątki starych aut, częściowo zjedzonych przez rdzę, uszkodzonych, rozbitych albo po prostu rozebranych na części. Samochody w środku lasu. I nie ma, że świeci słońce, że jesteś tam w środku dnia. Rodzi się w tobie niezaspokojona potrzeba czucia się niepewnie. Im bliżej, tym większy niepokój i większe zainteresowanie. Jak to możliwe? I ten słuch
i dotyk, i wzrok działające sprawniej niż na ul. Domaniewskiej, na Starym Mieście, w knajpie, w parku. Gdzie spokój to tylko pozór. Bo przecież wszystko szumi, wszystko pędzi, oczy widzą radość i łzy, bogactwo i biedę,
a uszy odbierają każdy z możliwych dźwięków. I jest o wiele więcej powodów, by się czegoś bać. Ale nie boimy się. A cmentarzysko samochodów? Robi z nami coś, czego nie da się pojąć. Spokój, absolutna cisza. Las. Kolorowe liście mieszają się z zardzewiałą, kolorową karoserią aut. I tak sobie to wszystko tam rośnie i rozpada się w swoim tempie. A Ty stoisz, nie możesz uwierzyć w to, co widzisz. Z jednej strony chcesz niemal wleźć (wejść ma w sobie nieco mniejszą zawartość potrzeby czynu) do środka tych obrośniętym mchem pojazdów, a jednocześnie boisz się postawić stopy na ziemi obok nich. Niepojęty. Ten nasz mózg.
Taki mamy klimat
A ten podobał się nie tylko mi. Adze też. Choć czułyśmy mroczność tego miejsca, stwierdziłyśmy, że uda się tam nawet zatańczyć. I to zdecydowanie ponad ziemią. Aga, wczuwaj się. Właściwie to chyba już się wczuła.
To miała być dokumentacja terenu. A wyszła sesja zdjęciowa. Podziękowania dla Agi
2 Comments
A ile radości daje przezwyciężanie strachu?!
Ciekawy tekst, dzięki ?
Radość ze strachem idą w parze. Tak myślę. U mnie tak jest często. I to nie zawsze w kolejności: najpierw strach, potem radość.