… jest zawsze
Niezależnie od okoliczności. Rano i wieczorem. W zgodzie i nie zgodzie,
w euforii i zatraceniu. Nie szukam takich osób. One mnie znajdują. I takie, jakie jest moje życie. Dobre. Bo przeżywam je z dobrymi ludźmi. Nic innego nie ma znaczenia.
Monika…
Zastanawiam się co napisać i myślę, że tradycyjny opis dnia, kiedy to pojechałyśmy na zdjęcia byłby dobry. Opisałabym ten spontaniczny telefon do przyjaciółki, która z niekrytym sobie zadowoleniem przyjęła informację o możliwości wyjazdu do Puszczy Kampinoskiej. Wspomniałabym o ciepłym, jesiennym dniu i złotym słońcu, które ukradkiem przemycało promienie, muskając czule czubki naszych nosów. Zachwyciłabym się pięknem kolorowej puszczy, która tak nieregularna kształtem, koiła nasze zmysły i radowała ducha, dając nam upragnione poczucie bezpieczeństwa. Ten spokój. Przyznałabym, że łamane ciężarem buta (nie naszym przecież) gałęzie, zakłócające porządek ciszy, były jednym z trzech głównych odgłosów lasu. Wymieniłabym, że oprócz roztrzaskanych kijów całkiem nieźle słyszałyśmy ptaki, które porozumiewały się z otoczeniem raczej ósemkowo. Przypomniałabym czytelnikowi jak bardzo lubię jesień, bo to już tylko kroczek do zimy, a zimą przecież żyję, kwitnę, oddycham, rosnę, tworzę, czuję bardziej, mocniej, dłużej. Lepiej. Zaznaczyłabym jak ten spacer dobrze nam zrobił, jak ten spacer zdjęcia nam zrobił. I skończyłabym na tym, że nie ma takich chwil, których nie warto pamiętać tylko dlatego, że podobnych przeżyliśmy milion. Dlatego napiszę bardzo krótko. O niej. A może do niej. Dobrych ludzi jest mnóstwo, ale tylko garstka ma dobre dusze. Dobra duszo, kocham
One Comment
Pingback:Czarno na białym – DZIEWCZYNA Z KAMERĄ